czwartek, 27 października 2011
O nowym imidżu
- wybory konsulów, będą trwać od 4 do 17 listopada; w sześć dni po święcie niepodległości naszego sąsiada ogłosimy wyniki! Zapraszamy do udziału.
- możecie wpisać się na subskrypcję i otrzymywać nasze posty bezpośrednio na maila (w zakładce "zaproś Borsuka i wpisz maila" :)
- możecie, podobnie jak na portalu facebo(rso)ok.com - zalajkować nasze posty (wystarczy wcisnąć kwadracik obok słów 'like it!')
- zmiana w konstytucji - poważne zmiany ustrojowe wstrząsnęły naszą Republiką; publikacja - po zakończeniu wyborów:)
- zmiany tematyczne: może kulinaria, może szczypta filozofii, krztyna savoir vivre'u... Zobaczycie! W każdym razie, po uzyskaniu przez nas wszystkich tych różnorakich tytułów naukowych - nasz blog jeszcze bardziej zobowiązuje.
O co w tym wszystkim chodzi? Niektórzy mówią, że blog jest jak autoterapia. Jest to po części prawda - z pewnością borsucza.blogspot.com funkcjonuje niczym platforma socjalizacyjna dla mnie i dla moich "cudownych" współkonsulów. Dzięki temu rozmawiamy, mamy wspólny temat, przeżycia, emocje - dzielimy to i wyszydzamy się wzajemnie serdecznie przy kuchennym stole, a już szczególnie z tego, który ma najmniej kommentsów i lajków. No dobra, szydzimy równo z każdego, ale chcemy z tym skończyć. Ale nie o to chodzi w tym wszystkim.
Wracając, wydaje mi się, że chodzi tu o wizerunek. Tzw. PR (czyli, ujawnijmy tą tajemnicę, z języka starofrancuskiego - public relasjons) został mocno zdyskredytowany: albo obrzuca się tym słowem polityków, oskarżając o zafałszowywanie prawdy, albo wskazuje na błąd jakiejś dużej firmy - że zbyt wiele poświęciła na PR podczas kampanii reklamowej i dlatego wyszła klapa. A tak naprawdę nikt nie wie co to ten Piar jest... Zasadniczo nasz społeczny wizerunek, relacje z osobami i firmami współcześnie postrzega się jedynie w kontekście reklamy (a więc i sprzedaży). Ale czy nie jest to fałszywe spojrzenie?
Wydaje mi się, że wizerunek (nasza reputacja), znaczy coś o wiele więcej. I należy do niego wszystko w naszym życiu. No chyba, że jesteśmy wiecznymi handlarzami i bezustannie szukamy szeroko pojętego zysku. Ja jednak trzymałbym się bardziej pozytywnej wizji człowieka - w której jednak jesteśmy zdolni do zachowań bezinteresownych. W każdym razie - cały czas kreujemy swój wizerunek, nawet wtedy, gdy śpimy!
Po co nam PR, jeśli nie dla reklamy/sprzedaży? Po co budować PPR (ze str-fr. personal public relasjons)?? Przede wszystkim - dla siebie. Czujemy się mocniejsi, pewniejsi. Nikt mi nie powie, że ogolony, ładnie wyperfumiony, dobrze ubrany facet nie ma lepszego samopoczucia niż taki, który dobierze złą koszulę i wskutek syndromu post-imprezowego będzie... no właśnie.
Na szczęście mijają czasy, w których mężczyzn długo dobierających sobie ładniejsze buty, czy używających dezodorantu traktowano jako zniewieściałych. Dobry PR to gwarancja sukcesu. jak go osiągnąć? Przede wszystkim - poświęcić chwilę czasu "na samego siebie". Zobaczyć, co nam się w nas nie podoba, a co chcielibyśmy pozostawić. Na to jednak trzeba znaleźć te kilka minut na przemyślenie (myślę, że niebawem napiszę o różnych technikach relaksu).
Po co to wszystko piszę? Po to, by zaproponować dłuższe zatrzymanie się nad czynnościami, które często chcemy zbyć jak najszybciej - np. gotowanie, ubieranie, picie kawy... Porozkoszujmy się (po katolicku: podziękujmy Panu) tymi zwykłymi, codziennymi obyczajami, aby nie były już szare. Spróbujmy też czegoś nowego. Naprawdę, małe rzeczy (nawet blog:) - zmieniają życie. Bo PR zaczyna się przede wszystkim od siebie.
środa, 19 października 2011
Entre Av'e Eva...czyli co się robi na tej dziwnej filologii.
Między Ewą i Zdrowaś __ Entre Av'e Eva
Wielka jest przepaść. __ gran departiment'a.
Gdyż Ewa nam odebrała __ Ca Eva nos tolleu
Smak Boga, Raju __ Parays'e Deus
Zdrowaś go oddała; __ Ave nos y meteu;
Dlatego przyjacielu: __ porend', amigos meus:
Między Ewą i Zdrowaś… __ Entre Av'e Eva...
Ewa nas wpędziła __ Eva nos foi deitar
Do czarta więzienia __ do dem'en sa prijon,
Zdrowaś wyzwoliła __ e Ave en sacar;
I dla tego śpiewaj : __ e por esta razon:
Między Ewą i Zdrowaś… __ Entre Av'e Eva...
Ewa nam utraciła __ Eva nos fez perder
Miłość Boga, dobra __ amor de Deus e ben,
Zdrowaś ją przywróciła; __ e pos Ave aver
Dlatego też: __no lo fez; e poren:
Między Ewą i Zdrowaś… __ Entre Av'e Eva...
Ewa nas uwięziła __ Eva nos enseerrou
Z dala od niebios bram __ os çeos sen chave,
Maryja skruszyła __ e Maria britou
Swą łaską pręty krat __ as portas per Ave:
Między Ewą i Zdrowaś… __ Entre Av'e Eva...
Ta wydaje się mieć więcej krzepy. :) No i przypatrzcie się tym pięknym kancjonarzom.
Poza tym polecam jeszcze Cantigę numer 100
Ἡ ἀταξία

wtorek, 11 października 2011
Dla potomności
Każdy homo (czasem) sapiens, od antycznych poetów i prezydenta USA począwszy, a na wsiokach plujących na dworcowe płytki skończywszy, chce zostawić jakąś widzialną, namacalną pamiątkę po sobie dla potomności. Aby udowodnić tę tezę, nie będę sięgał do literatury w poszukiwaniu utworów ilustrujących ten motyw, zwany górnolotnie „exegi monumentum”. Taka rozprawkowa dłubanina, prześladująca uczniów od pierwszych dni nauki aż do samiuteńkiej matury, z pewnością jest Wam znana aż za dobrze i zmęczy tylko i mnie, i moich P. T. Czytelników. Natomiast chciałbym się skupić na najprostszych i najłatwiejszych do zauważenia przejawach walki człowieka o pozostawienie części siebie dla potomości. Do dzieła!
Chyba najbardziej efektywnym sposobem przekazania jakiejś pamiątki po sobie jest pozostawienie potomstwa. Po pierwsze, puszcza się wówczas dalej w obieg swoje przeznakomite i przewyborne geny, zwłacza te odpowiadające za wysokie IQ. Po drugie, wychowując potomstwo, można w czasie tego procesu zaszczepić mu wyznawane przez siebie wartości i zainteresować odpowiednimi ideami (co wychodzi z tego w praktyce, to już inna sprawa). A przy okazji - liczyć na mile łechtające ego uwagi: „Jaka śliczna córunia, wykapany tatuś”, „Jakie przepiękne oczka, całkiem, jak u mamuni”. Chcecie zostawić coś po sobie? Dzieci przyszłością naszą i naszego Narodu!
Kiedyśmy już doczekali się umiłowanego potomstwa, możemy je zabrać na wycieczkę. Zwiedzając popularne wśród turystów urokliwe miejsca, natraficie na najróżniejsze ciekawe inskrypcje. Zwyczaj ten jest stary jak świat. Zauważcie, że obok takich błyskotliwych tekstów jak „je*ać Legie” czy „kocham cie” najczęściej tam pojawiającymi się będą: „Tu byłem i piwo piłem”, „Gienek”, „Piotrek i Kasia – 20.07.2011”. Słowem – pamiątki po gościach, którzy składając swoje autografy, chcieli zostawić w miejscach urzekających pięknem czy to przyrody, czy architektury, jakiś ślad po sobie, tym samym – zostawić cząstkę siebie, aby w ten sposób zostać tam w jakiejś formie na zawsze. To proste jak Wałęsa, ale skuteczne – dopóki w dziurawym budżecie tego czy owego urzędu nie znajdą się środki na remont takiego zabytku, tysiące ludzi zobaczy Wasze bohomazy. Działa?
Oczywiście, można zapisać się w historii ludzkości w nieco bardziej wyrafinowany sposób. Literatura, polityka, sztuka, działalność społeczna, filozofia, kultura, wojna, posty na blogu – to tylko niektóre pola do popisu. Ale o tym już pisać nie będę – to zbyt nudne. Na pewno znajdziecie z tej długiej listy coś dla siebie, wierzę w Was, że nawet w ostateczności nie będą to mele na ohydnej posadzce dworca.