Ech, Karol i Andrzej znów znęcali się nade mną psychicznie, a także drogą mailową. Więc siadam i skrobię. Ale nie chce mi się, przyznam szczerze. "Bo nie". Na ostatnich zajęciach (kiedy to było...) z językoznawstwa (studiuję filologię, gdyby ktoś jeszcze nie wiedział po roku) mówiliśmy sobie o manipulacji, etologii odnoszącej się do człowieka i okazało się, że po licznych eksperymentach, uczeni stwierdzili, że słowo "bo" wyłącza u nas dalsze myślenie, co czyni go jednym z bardziej zaawansowanych narzędzi manipulacji (a w zasadzie logopulacji). Dużo się też ostatnio nasłuchałem na temat asertywności i mądrego stawiania na swoim i czuję, że muszę dogłębnie odmienić swoje życie.
No, więc nie napiszę jednak tego posta, bo (i mógłbym tu podać tysiąc różnych powodów, ale żaden nie przychodzi mi do głowy*, więc napiszę po prostu:) nie.
"Pyrtolę nie robię"
M.P.J.
* Na przykład praca nad asertywnością**.
** Chociaż może to tylko przykrywka dla lenistwa***
***
Pracujcie nad lenistwem ,
nie dajcie mu się,
bo jak nie,
to was zje,
oł je.
Ale celownika to jednak szkoda.
OdpowiedzUsuńNo i dobrze. Na swoim trzeba umieć postawić :]
OdpowiedzUsuńmiałam taki kurs etologia-głównie o pszczołach i golcach. nie lubiłam go,bo nie. pozdrawiam,bez powodu,bez odbioru:P
OdpowiedzUsuń