poniedziałek, 9 maja 2011

Historia pewnych drzwi...

Na ten wpis musieliście czekać długo - ale nie myślcie, proszę, że to moje lenistwo, czy brak weny. Proces powstawania niniejszego posta, jest, pozwolę sobie połechtać własne ego, jednym z moich bardziej przebiegłych (i udanych, jak za chwilę będziecie mieli okazję się przekonać) pomysłów długoterminowych. Objawił się tu cały geniusz, mądrość i lisi spryt zgromadzony przez prawie 22 wiosny mojego życia - po wielu nieprzespanych nocach i głębokich refleksjach nieodwołalnie postanowiłem: "Położę ołówek na spłuczce". Oto co sprawił kawałek grafitu w połączeniu ze sprzyjającymi okolicznościami lokalizacyjnymi (m.in.stosunkowo niewielka odległość "płótna" od "siedziska")



I co? Artystyczny duch drzemie w narodzie. A ściślej mówiąc w Was, drodzy czytelnicy - przyznam, że nieśmiało zapoczątkowałem przysłowiowego "pierwszego bazgrołka", ale później...ha, wysokiej jakości wykwity na drzwiach zaczęły wyrastać jak grzyby po deszczu.
Poszczególne "publikacje" można by pewnie podzielić na jakieś kategorie, grupy...nie mam zamiaru robić niczego podobnego - dzieła powstawały spontanicznie, niechże i tak posypią się kolejne zdjęcia...


<--------- Z serii "bo każdy ma swoje sukcesy..."









ANDRZEJ(a)
ćwierć
RESZTĘ
dotknęła
śmierć

Mimo brzydkiego rymu częstochowskiego, wierzymy, że pewnego dnia autora spotkają jeszcze wyróżnienia na polu literackim -------------->











<----------- z czasem pojawiły się też (przemiłe) wpisy w głównym z języków oficjalnych panujących na Borsuczej. (texugo, to nic innego jak nasz drogi meles meles w wersji pt. :))






W myśl postanowienia, że SZB mają
przysłużyć się do wszechstronnego rozwoju
ich mieszkańców.
Nikt już nie zliczy języków, w których
publikujecie ....















... kilogramów też zresztą nie :)










Mam nadzieję, że czymś Was zainspirowałem. Sposób to może dziwaczny, ale pokazuje ile w nas kreatywności, poczucia humoru i chęci podzielenia się przeżyciami (drogi Kubo:)). No i, że ściana na fb to nie jedyne miejsce na którym warto publikować - trochę przestrzeni jeszcze zostało, zapraszamy :D


Zadowolony z siebie,
Duque da Penúria,
Miguel.

8 komentarzy:

  1. Michale, tyś zostawił ołówek, ale pierwszy element sztuki, czyli sławetny papier przyozdobiony ornamentami roślinnymi, opisany przez Ciebie jakiś czas temu, zawitał do naszego "Philosophical room" za sprawą najniższego z Borsuków ;) tak czy owak fajnie, że duch artystyczny w narodzie jest wciąż żywy... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! A dopiero co dzisiaj rano dołożyłem swój wpis na drzwiach :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Był papier, był ołówek, czy dalszy rozwój borsuczej sztuki naściennej objawi się kolorem? Cały świat wstrzymał oddech w oczekiwaniu na odpowiedź, a przed jedną z kamienic na ulicy Borsuczej zgromadziły się rzesze fanów domagających się dalszych wrażeń estetycznych. W tłumie dostrzec można było transparenty z wyraźnie wykreślonym hasłem: DAJCIE IM KREDKI

    OdpowiedzUsuń
  4. używając ołówka zastanawiałam się czy będziecie to potem zmazywać gumką, czy zostawicie właścicielom mieszania na pamiątkę;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostawimy. Razem z ołówkiem - niech wyrażą co myślą. Zresztą..."wcześniej też już było pobazgrane" :P

    OdpowiedzUsuń
  6. ja tam lubie rysować i chętnie następnym razem coś stworzę ;-)
    Piona!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak mawiał święty Augustyn, najważniejsza jest inicjatywa. Jako jeden z Konsulów, cieszymy się, że Stany Zjednoczone Borsuczej tak skutecznie wypełniają swą konstytucyjną rolę. Zapraszamy jednocześnie wszystkich naszych Dobrodziejów i Przyjaciół do dalszego dzielenia się, słyszeliśmy jakoby udostępniona miała być portugalsko-języczna część naszej Federacji...

    OdpowiedzUsuń