środa, 8 grudnia 2010

Borsuczy loch

Zrobiło się cieplej - w domu nadal jednak ciemno, ze względu na prowizoryczne ocieplenie okien. Nasze lokum zamieniło się w borsuczą norę z prawdziwego zdarzenia. Wczoraj na sugestię, że okna chyba za bardzo puszczają zimno, pani właścicielka odparła, że wentylacja przecież musi być dobra...

Jest tak w życiu, że też tworzymy sobie taką norę, zaciemniamy okna na świat, żeby nam było cieplej i lepiej, żeby nas nikt nie podglądał, żeby wentylacja zbyt wiele nie wywiewała. Siedząc w tym ciepełku już się nie chce nam wychodzić na zewnątrz, mamy własny świat. A nawet światy... Np. Borsucza-Studia-Beczka. Trzy światy, które niewiele mają ze sobą wspólnego, tyle że ja je łączę. Czy to jest takie oczywiste, że je łączę?

Siadając na łóżku, kończąc dzień łączę te trzy wymiary w jedną opowieść, zapisując w pamięci wydarzenia i wspomnienia, dziękując za nie Bogu. Następnie kładę się i zanurzam w swojej Norze, książka z opowieściami na noc jest zamykana. Jak to jest, że rano wychodzę z nory i pamiętam to wszystko, co było wczoraj...?

PS. W czasie adwentu Borsuki nie stosują żadnych środków "wyskokowych":-).

3 komentarze:

  1. Yay! Rekolekcjami mi zapachniało :D Ale tak pozytywnie - absolutnie się nie śmieję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeżeli chodzi o połączenie Borsuczej-Studiów i Beczki - czy analogicznie nie łączy ich też Andrzej? Wydaje mi się, że wszystkie te czynniki macie wspólne... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. bo człowiek to tak lubi sobie posiedzieć w tej ciemnej ale i ciepłej D***e :)
    hmmm. nie wiem czemu napisałam z dużej (wielkiej?) litery.

    OdpowiedzUsuń