poniedziałek, 2 stycznia 2012

Nie bądź Generałem Fujarą!

Tak się jakoś utarło, że w ostatnich dniach starego, lub w pierwszych chwilach nowego roku, podejmuje się z tej okazji najróżniejsze postanowienia. Rzucanie palenia, oszczędzanie prądu, bieganie w wolnym czasie, zabranie się do roboty – długo mógłbym tutaj wymieniać. A jestem pewien, że lista potencjalnych spraw, w których warto coś zmienić, byłaby dość długa, i to w przypadku każdego z nas. Absolutnie nie mam zamiaru mądrzyć się i pouczać Was, co też powinniście sobie postanowić lub też nie. Mam dla Was tylko jedną radę. Jeśli od pierwszych dni nowego roku zamierzacie zmienić coś w swoim życiu, nie bądźcie jak Generał Fujara. A kto to taki? Już spieszę z wyjaśnieniami.

Podejrzewam, że większość moich P. T. Czytelników bywała, bądź bywa w krakowskim kościele oo. Dominikanów. Jak przystało na wiekową świątynię, może się on szczycić wieloma zabytkowymi tablicami i pomnikami nagrobnymi. Jednym z okazalszych jest monument generała Jana Zygmunta Skrzyneckiego, wodza naczelnego w czasie powstania listopadowego. Podziwiać go możecie w kaplicy w lewej nawie bocznej, zaraz nieopodal schodów do grobu św. Jacka. Generał, półleżąc, jest ujmowany pod ramię przez dzierżącego trąbę anioła. Z teologicznego punktu widzenia jest to anioł, który dźwiękiem owej trąby budzi ś. p. generała na Sąd Ostateczny. Ja jednak sądzę, że to zupełnie nie tak. Bo tak naprawdę, to słodki na pozór anioł okłada Skrzyneckiego trąbą (fujarą?) po głowie. Zauważcie – nawet wygięła się od siły uderzenia! Okładając, anioł fuka: „Ty fujaro! Zmarnowałeś tyle szans!”. A generał tylko rozkłada bezradnie ręce.

Koniec lutego 1831 roku. Od trzech miesięcy trwa powstanie listopadowe. Naczelnym wodzem armii polskiej zostaje Jan Skrzynecki, bardzo odważny żołnierz, ale żaden strateg. Brak talentów na tym polu, wobec znakomitych doradców w jego otoczeniu, można było jeszcze wybaczyć. Ale braku wiary w zwycięstwo – już nie. Swoją dyktaturę generał rozpoczął od pertraktacji z Rosjanami, którym próbował udowodnić, że Polacy chętnie wrócą w objęcia Cara. Negocjacje upadły, trzeba było rozstrzygnąć konflikt w boju. Wojsko rosyjskie było w trudnej sytuacji. Wystarczyło rozpocząć ofensywę i rozbijać przeciwnika. Zamiast tego, Skrzynecki postanowił grać na zwłokę, czekając na interwencję z Zachodu. Ta oczywiście nie nadeszła, w przeciwieństwie do kolejnych oddziałów wroga. Kilka zwycięstw wojsk polskich nie doprowadziło do ostatecznej wygranej. Nadarzającą się okazję otoczenia i zniszczenia elity armii carskiej – gwardii, generał najzwyczajniej zmarnował. Nie dopuszczał możliwości uderzenia na główne siły rosyjskie, koncentrując się tylko na obronie i unikaniu walki. Ten brak inicjatywy mścił się, bo czas pracował tu wyłącznie na szkodę powstańców i pożytek Cara. Kiedy doszło do walnego starcia pod Ostrołęką, Skrzynecki całkowicie stracił głowę i doprowadził do klęski wojsk polskich. Wreszcie, zmuszony do rezygnacji z dowództwa, udał się na emigrację. Zmarł w Krakowie w 1860 roku.


Można się oczywiście spierać, czy gdyby generał okazał się geniuszem, a nie fujarą, to powstanie zakończyłoby się zwycięstwem Polaków. Moim zdaniem – nie. Aby jednak nie przedłużać tej smutnej opowieści, kilka słów podnoszących na duchu. Nie bądźcie jak Generał Fujara. Jeśli zabieracie się za coś, wierzcie w zwycięstwo. Nie ma nic gorszego, jak przystąpić do walki bez wiary w ostateczny sukces. I zaczynać bez wizji zwycięskiego końca. Nie marnujcie nadarzających się okazji. Nie pozwólcie, aby Wasze szanse wymknęły się jak gwardie rosyjskie. Zawsze przejmujcie inicjatywę, bo to w Waszych rękach leży zwycięstwo. Jeśli macie kłopoty, nie traćcie głowy i zimnej krwi. Nie rozkładajcie bezradnie rąk. Zawsze walczcie i zawsze zwyciężajcie. Tego Wam życzę w Nowym Roku.

2 komentarze:

  1. Bardzo fajny tekst Adamie ale co do oceny "generała fujary" nie mogę się z tobą całkowicie zgodzić. Po bitwie grochowskiej to właśnie ów generał położył największe zasługi w odbudowaniu nadwątlonego morale polskich żołnierzy, w sukces powstania nie wierzyło 90% oficerów a ci genialni doradcy nie byli wcale tacy wspaniali. Polecam poczytać Barzykowskiego:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Owszem, tu muszę przyznać Ci rację, że nie można jednoznacznie negatywnie oceniać postaci Skrzyneckiego, zwłaszcza patrząc na pierwsze dni po bitwie grochowskiej. Z drugiej strony, nie możesz chyba zaprzeczyć, że błędów popełnił sporo. Jego koncepcje prowadzenia wojny z Rosją nijak się miały do realnych warunków. Osobistej odwagi odmówić mu nie można, ale jako naczelny wódz stracił głowę. Stąd też moja surowa (może zbytnio?) ocena :)

    OdpowiedzUsuń