poniedziałek, 19 marca 2012

światłem i cieniem, czyli blog zwany Sztuką

Pozostałe Borsuki zapewne pokręcą nosami, że idę po najmniejszej linii oporu. No cóż, tym do czego za moment Was odeślę, żyję na co dzień, więc...niech kręcą - trochę wczesnowiosennych ćwiczeń dobrze im zrobi. Byłbym wyrodnym narzeczonym (nius dla Śpiochów!), gdybym, prędzej raczej niż później, nie podzielił się z Wami blogiem mojej Narzeczonej. W ogóle, niepropagowanie zawartości tego bloga szkodzi (a przynajmniej nie pomaga) światu i powinno być karalne. Zbyt mało jest w dzisiejszym artystycznym mainstreamie zdrowej sztuki. Magda ją przywraca, rozwija i naprawdę o nią walczy, więc warto Ją trochę w tym zadaniu wesprzeć. Wejdźcie, zatrzymajcie się na chwilę, znajdźcie coś dla siebie, skomentujcie jeśli macie ochotę*. Każdy znajdzie coś dla siebie. Moim ulubionym działem jest "rysunek, grafika" i "lepione".  Nie żebym chciał Wam coś sugerować. Blog spełnia bardziej funkcję portfolio, niż profesjonalnej galerii prac. Nie wszystko jest opisane, niektóre projekty są bardziej użytkowe niż artystyczne (co nie zmienia faktu, że i tak są artystyczne). I wiecie co? Mam dla Was dobrą wiadomość: czarnych kwadratów na czerwonym tle brak. Jeśli chcecie zinterpretować którąś z prac, nie musicie wcale budować w myślach rozległych wywodów typu "co autor miał na myśli?". Dobrze, wystarczy gadania. Nadobne Panie, Szanowni Panowie, zostawiam Was sam na sam z blogiem.** Podzielcie się z fejsbukowym światem jeśli się spodoba. Piękno zachowywane dla siebie gaśnie (pewnie ktoś to już przede mną powiedział).

Poniżej jeden z moich ulubionych. Poważny temat -z życia wzięty.

Dumny Narzeczony, MPJ.

*jednak lepiej na tym blogu - walka o Wasze komentarze nigdy nie ustaje na Borsuczej. A zapewniam, że dotrą także do oczu Autorki prac.
** tytuł oczywiście portugalski, musiałem mieć jakiś wkład...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz