piątek, 4 marca 2011

Wprawki do podróży życia

Będąc w Izraelu usłyszałem (nie po raz pierwszy) dosyć niepokojące stwierdzenie, że największymi antysemitami są Izraelczycy. Niestety, obok Arabów, zajmują oni pierwsze miejsce w tej niechlubnej klasyfikacji - odwzajemniana nienawiść między tymi narodami widoczna jest praktycznie na każdym kroku (począwszy od wszędobylskich żołnierzy, poprzez irytujące kontrole plecaków w galeriach handlowych, skończywszy na 6-metrowym betonowym murze, oddzielającym Autonomię Palestyńską od terenów należących, bądź okupowanych przez Izrael).

Będąc w Izraelu, musiałem żyć praktycznie 24 godziny na dobę z dwoma sympatycznymi panami, którzy towarzyszyli mi bezustannie w mojej podróży życia i od których byłem bez przerwy zależny - dało się to oczywiście rozwiązać inaczej w pewnych momentach i czasem się rozdzielaliśmy, jednakże już po paru dniach spędzonych razem na "Ziemi Świętej" wyraźnie było widać, że nawet 24-godzinna rozłąka nie wystarczy, by dać sobie odpocząć.

Będąc w Izraelu bardzo mocno zobaczyłem jak bardzo życie jednego człowieka jest zależne od życia drugiego. Że relacja z Drugim jest fundamentalna dla naszych działań, aktywności, inicjatyw, uczuć, przekonań etc...

Każdy człowiek działa, jak stwierdził Ludwik von Mises. Nie wiem, czy zgadzam się z tym stwierdzeniem - aktywność bardzo często zamienia się w destrukcję, jest parodią, totalnym wykrzywieniem człowieczeństwa. Tak samo - relacje między ludźmi, a nawet państwami, mogą zostać niezwykle powykrzywiane w toku historii. Tak jest z Izraelczykami i Palestyńczykami. Wzajemne dążenia doprowadziły do eskalacji potężnego konfliktu, którego rozwiązania nie należy upatrywać w ciągu najbliższych lat. Wydaje się jednak, że nie jest to czysta nienawiść...

Będąc w Izraelu zauważyłem, że tragedie nie rodzą się wskutek negatywnych stanów: złości, gniewu, czy obrzydzenia, lecz właśnie wtedy, gdy ścierają się dwa pozytywne obrazy świata, gdy spotykają się ludzie chcący coś zbudować - tacy, którzy mają określone pojęcie dobra i starają się je realizować. Niestety, w bardzo wielu przypadkach te "różne" dobra są ze sobą sprzeczne. Bardzo często też oparte są na mitach, sprzecznych z rzeczywistością. Niestety, nie mam możliwości oceny mitów budujących społeczeństwa Izraela i Palestyny, jednak jestem pewien, że ich źródłem jest zafałszowana religia prowadząca do utopii - chrześcijaństwo, islam, judaizm, czy socjalizm i liberalizm.

Myślę, że podobnie jest w sferze międzyludzkiej, na poziomie szczegółowych relacji między osobami. Tam również źródłem konfliktów nie jest nienawiść, bądź "czysty" gniew, lecz fałsz, utopijne cele i mity. Bardzo często jest to fałszywa troska o drugą osobę, która prowadzi do zagarnięcia odpowiedzialności. Jest to postawienie się ponad innych, "obiektywny" osąd kondycji towarzyszących mi osób. Taki osąd z pewnością nie doprowadzi do pozytywnych efektów.

Będąc w Izraelu, spotkałem się z niejakimi Bahaistami. Aby zatrzymać nienawiść religijną postulują oni, jakoby istoty ludzkie na całym świecie mogły osiągnąć całkowitą jedność i znieść wszelkie formy uprzedzeń - rasizm, szowinizm, nacjonalizm, podział na klasy społeczne, hierarchię opartą na podziale płci. Dążenie do tego stanu jedności jest sprawą najwyższej wagi. Czyż jednak nie jest to utopia?
ogrody i świątynia bahaistów w Hajfie


Jak rozwiązać takie konflikty? Nie mam pojęcia, może za 50 lat, gdybym skupił się jedynie na tym problemie, poznawał izraelską i arabską kulturę, bądź psychikę człowieka, wtedy mógłbym coś na ten temat powiedzieć, choć pewne to nie jest. Myślę jednak, że ważna w tym wszystkim jest doza wolności i zaufania - bardzo jej brakuje w Izraelu i - paradoksalnie - w społeczeństwach liberalnych. Jak powiedział pewien rosyjski filozof: wolność nie ujawnia się wtedy, gdy człowiek musi dokonać wyboru, lecz wtedy, gdy wyboru dokonał.

Pozostawiając to bez komentarza słownego, chciałbym Wam przedstawić jak piękny wizerunek Maryi przyjechał z Tajlandii do Nazaretu - kościół daje chyba naprawdę bardzo dużo wolności i spontaniczności :-)

Szalom!
Carolus

1 komentarz:

  1. No cóż, zazwyczaj dzięki" podróżom życia" poznajemy ogrom naszej niewiedzy...ale to też jest cenna wiedza.

    OdpowiedzUsuń