środa, 19 stycznia 2011

Lumen mundi

Trzeba nazwać rzeczy po imieniu: cnota cierpliwości nie jest moją najmocniejszą stroną... Miałem się wczoraj wytrwale uczyć do dzisiejszego testu z angielskiego. Miałem. Ale przed powrotem z miasta do borsuczej nory zajrzałem od tak sobie do księgarni św. Stanisława, a tam przy kasie niewinnie wyłożone leżały sobie nowiutkie, pachnące świeżym drukiem egzemplarze "Światłości świata", wywiadu z Benedyktem XVI. I tak jakoś samo się podniosło, podało miłej pani w kasie, wbiło kod pin i schowało do plecaka..
Po przyjechaniu do mieszkania zrobiłem sobie herbatę i już zmierzałem w kierunku kartek z angielskimi słówkami, kiedy mój wzrok padł na plecak, a myśl przeszyła czarną materię by ujrzeć ukryty we wnętrzu skarb... Chciałem przerzucić "tylko" pierwszą stronę, może ewentualnie przeczytać wprowadzenie.. Przez kolejne 2,5 godziny nie udało mi się przebyć 3 metrów dzielących mnie od skarbnicy wiedzy o języku angielskim.. Kosztowało mnie to kilka godzin snu, większe niż zwykle otumanienie w trakcie dzisiejszych zajęć, wielką niepewność przed i po teście (choć akurat słówka poszły mi nieźle, gorzej z transformacjami..). Zrezygnowałem z ostatniego wykładu i wieczoru w Beczce, czego owocem było przełożenie ostatniej strony wywiadu jakieś 2 godziny temu. Powoli dochodzę do siebie :) Benedykt jest naprawdę niesamowity, czuje się o wiele spokojniej i bezpieczniej wiedząc, że ktoś taki jak on (współ)kieruje Kościołem.
Pierwszy raz spotkałem się z Benkiem 5 lat temu przygotowując się do konkursu na podstawie jego tekstów o wierze. Już wtedy czułem, że się polubimy. Potem na 18 urodziny dostałem "Jezusa z Nazaretu" (czytałem to na kamienistych plażach Hastings) i zostałem totalnie oczarowany, jeśli można się tak wyrazić. Prosty (ale nie prostacki), trafiający w sedno i niezwykle przystępny sposób wyjaśniania wcale nie łatwych kwestii - bardzo rzadka umiejętność (ja takowej nie posiadam). Czasem aż trudno uwierzyć, że są jeszcze tacy mądrzy ludzie.
Potem były kolejne encykliki: Deus caritas est, Spe salvi i Caritas in veritate, już nie tak lekkie, ale wciąż niezwykle mądre. Na pożegnanie 2010 roku "pochłonąłem" posynodalną adhortację apostolską Verbum Domini. Momentami cięższe (zwłaszcza cytaty z innych dokumentów kościelnych), ale na stronach pisanych bardziej osobiście (łatwo je zauważyć, nagle pojawia się więcej Augustyna i innych ojców kościoła) od razu można poczuć cieplejszy ton i dużo lepiej się to czyta..
A ile jeszcze przede mną.. Aż miło pomyśleć że zbliżają się ferie, wolniejszy czas i.. kolejne godziny w fotelu z książką w ręku :)
Warto się nie wyspać dla przyjemności spotkania z Benedyktem XVI/Josephem Ratzingerem, bardzo polecam ;)

6 komentarzy:

  1. pogrążasz się! ten angielski to było jeszcze jakieś usprawiedliwienie, że się wywinąłeś z wczorajszego spotkania, pfff, a tu co, nie rozmawiam z Tobą!
    Co do Benedykta- póki co czytałam encykliki. I też polecam! Byłam zdziwiona, że są tam w środku takie mądre rzeczy:) I fakt, pisane prostym stylem!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już widzę Twoje ferie, kiedy siedzisz na fotelu pogrążony w lekturze mądrych książek:) A nie wybierasz się wtedy przypadkiem do Izraela? :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Andrzej w Izraelu będzie czytał Benedykta po hebrajsku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bułku,możesz dostać na urodziny kolejną część Benka...po angielskiemu:P

    OdpowiedzUsuń
  5. andrzeju!
    jesli mowa o benedykcie, to polecam szczególnie
    http://goscniedzielny.wiara.pl/wydruk.php?grupa=6&art=1289498736&dzi=1104785534&katg=
    mój oraz Michała rodak, Szymik, jest bodaj jego najlepszym "tłumaczem".
    Książka jest doskonałą parafrazą jego nauki.
    na promocje- zarówno w Katowicach, jak i w Pszowie- już jesteś spóźniony, ale podobno warto zacząć od 2 cześci, a potem wrócić do 1.
    pozdrawiam cieplutko, dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
  6. szymik nasz śląski cortazar :)

    OdpowiedzUsuń