czwartek, 15 września 2011

Idzie nowość


Na borsuczym horyzoncie rysują się poważne zmiany. Dotychczasowe trio mieszkańców zacisznej norki uzupełnił nowy lokator, a skoro nowy lokator – to i nowy bloger. O czym pisać w swoim debiucie przed tak znamienitą publiką? W ogóle wydaje mi się, że wyraz pisać nie kojarzy się zbyt dobrze młodemu pokoleniu. Nasuwa on na myśl rzeczy, które mogą być męczące i wymagają poświęcenia sporo czasu i energii. Pisze się sprawdziany, kolokwia, ściągi, prace licencjackie, magisterki, doktoraty (to ostatnie, co prawda, nie aż tak często, ale wypadki chodzą po ludziach). Zapewne znajdzie się jednak grupa pasjonatów, piszących coś „od siebie”, dla przyjemności, aby podzielić się z innymi czymś inspirującym. Ci z kolei mogą łatwo wpaść w pułapkę grafomaństwa, kiczu (jeśli kręci ich Paolo Coelho, to już po sprawie), lub też tworzyć przyciężkawe, nie dające się czytać wypociny, czego dowodzi niniejszy post. Na pierwszy rzut oka, zajęciem łatwiejszym niż pisanie jest czytanie. Jednak i tu piętrzą się przed nami pewne trudności. Mając na tym polu ogromny wybór, trzeba postawić sobie pytanie: co czytać, oprócz naszego bloga? Mam dla Was pewną propozycję.

Książka, którą chcę polecić jako lekturę na upływające właśnie wrześniowe dni, nie jest obszerna i można ją połknąć za jednym zamachem. To krótkie opowiadanie nosi tytuł „Lotna”, a jego autorem jest Wojciech Żukrowski. Być może słyszeliście niegdyś o filmie Andrzeja Wajdy, nakręconym na podstawie tej książki. Filmu jednak nie polecam – to kiepski wytwór komunistycznej propagandy, istotnie zniekształcający wymowę tekstu Żukrowskiego. Opowiadanie natomiast, moim zdaniem, jest jak najbardziej warte uwagi.

Złota polska jesień 1939 roku. Pośród piękna żółknącej przyrody toczy się dramat walki na śmierć i życie z niemieckim najazdem. Siły polskich żołnierzy absorbuje jednak nie tylko przerażająca wojna, ale także rywalizacja o wspaniałą klacz – Lotną, przedmiot westchnień niejednego ułana. Śmierć kolejnych jej właścicieli przyczynia się do eskalacji pożądania, nienawiści i złych emocji. Jak skończy się ten dramat? Tragedia, klęska, śmierć, bezradność, ludzkie słabości – „Lotna” to książka niełatwa, ale dająca wiele do myślenia i warta lektury, do której Was gorąco zachęcam.

Jeśli jeszcze nie ulotniliście się sprzed monitora, dziękuję Wam za uwagę – do następnego, miejmy nadzieję, nieco lżejszego razu!


6 komentarzy:

  1. Adamie, przez Ciebie poziom naszego bloga niebezpiecznie wzrasta, będzie trzeba się bardziej starać ;] ale może to i lepiej. Zastanawia mnie tylko, czy znajdę wspomnianą księgę w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Jerzego Szaniawskiego w Zduńskiej (nie)Woli.. Już za 5 dni :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że bez problemu. Moje wydanie ma nr 10, a oprócz tego "Lotną" publikowano także w zbiorówkach Żukrowskiego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Adaś jak zawsze na poziomie. Tak trzymaj! :]

    OdpowiedzUsuń
  4. 'lubię to',Buła;) na pewno w Bielsku mają 'lotną'('...a co najmniej lotnisko'-dodałabym,ale grafomaństwo niewybaczalne,więc może lepiej oszczędzać słowa...?;))
    Adasiu!-Mistrzu Mowy Polskiej oraz...Polskiej Interpunkcji!-miód na moje(śląsko-biologiczne:P) serce i tytuł Blogera Miesiąca masz u mnie gratis,w dowód uznania ww.zasług:) na dobry początek!
    nie daj się blondynom!!!:P

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za wyrazy uznania - obiecuję dalsze starania w tym kierunku :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Adasiu!
    Po przeczytaniu Karolowego posta;) i obejrzeniu zdjęć Waszej lodówki nie pozostaje mi nic innego jak tylko życzyć Ci powodzenia i bezkonfliktowego pomieszkiwania na Borsuczej;)
    Pozdrawiam:)
    Ag.

    OdpowiedzUsuń